Lista utworów

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział I

Jest rozdział pierwszy. Miałam go już od jakiegoś czasu, ale stwierdziłam, że trochę poczeka. Wiem, że Gabrielle jest w nim taką ciamajdą, ale w następnych rozdziałach to się zmieni. Będzie miała motywację, żeby działać. Nie jestem dobra w pisaniu jak to się stało, że herosi trafiają do Obozu, więc musicie przetrwać ten i następny rozdział. Potem będzie już lepiej. Proszę o szczere komentarze i zapraszam na nowy rozdział.

***

– Gabrielle, wstawaj! Szybko!
Nie lubiłam, kiedy ktoś mnie budził. A już na pewno, gdy robił to tak brutalnie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Ale nie obchodziło mnie to. Chciałam się zwinąć z powrotem w kołdrę, skulić się pod nią i powrócić do krainy sennych marzeń, gdzie nikt nic ode mnie nie chciał. Victoria może i była moją najlepszą i zaufaną przyjaciółką, ale była także agentką FBI, odpowiedzialną za moje zdrowie i życie. A podobno sen to zdrowie, prawda? Albo może w tym przysłowiu była mowa o sporcie? Nie moja wina, że nie pamiętam. W końcu mam ADHD. Słabe, bo słabe, ale jest.
– Jeszcze pięć minut, Vic... - mruknęłam zaspana.
– Boże, Gabe, błagam Cię! One nas zabiją!
Momentalnie się ocknęłam. Spojrzałam na zegarek. Była trzecia nad ranem. I ktoś nas atakował. Nawet przez dźwiękoszczelne drzwi do mojego pokoju, słyszałam krzyki i nawoływania.
– One? Zamach przeprowadzają kobiety?
– To nie jest zamach! Ubieraj się szybko, musimy uciekać.
Oczy mojej przyjaciółki były pełne przerażenia, coś co często się nie zdarza. Victoria była wykwalifikowaną agentką, podczas kryzysowych sytuacji profesjonalizm brał górę nad strachem. Była najlepsza i do tego w moim wieku. Dlatego właśnie to ona mnie strzegła, zamiast jakiś facet z Secret Service.
Zerwałam się z łóżka i chwyciłam jakieś rzeczy z mojej szafy, nawet nie patrzyłam co biorę. Drzwi zatrzęsły się pod wpływem uderzenia.
– Gabrielle! - krzyknęła ponaglająco. Jakbym nie wiedziała, że muszę się śpieszyć. Szybko chwyciłam jakąś kurtkę, założyłam trampki. Pewnie wyglądałam strasznie w rozczochranych włosach i z worami pod oczami, ale mało mnie to obchodziło. Wcześniej też się tym nie przejmowałam, niby jako córka prezydenta powinnam się dobrze prezentować, lecz jeśli ludziom nie podoba się to, jaka jestem, to oni mają problem, nie ja.
Pewnie sobie myślicie, że nie zdaję sobie sprawy z powagi sytuacji. Błąd. Ja po prostu przeżyłam tyle zamachów na moje życie, że następny nie robi na człowieku takiego wrażenia. Zdajesz sobie sprawę, że najważniejszy jest spokój i opanowanie, a nie panika. Przyzwyczaiłam się, że Secret Service o wszystko zadba. No właśnie...
– Gdzie są ci faceci z Secret Service? Powinni mnie zabrać w bezpieczne miejsce. Powiem ojcu, żeby ich zwolnił. Nie wywiązują się ze swoich obowiązków.
Każdy, kto spotyka Vic, powinien wiedzieć, że jest cierpliwa, wybuchowa, niezbyt rozumie innych ludzi. Nie zdziwiłam się, że przestała nad sobą panować. Zaskoczyły mnie natomiast słowa, które wydobyły się z jej ust.
– Gabe, otrząśnij się! Zobacz co się dzieje! To nie jest zamach. Atakują nas potwory. Potwory, rozumiesz?! A Johna i Ricka nie ma tutaj, bo nie żyją! Prawdopodobnie jak twój ojciec!
Mój ojciec... Mój kochany tatuś, który kochał mnie bez względu na ADHD, co przecież wiązało się ze wstydem. Córka prezydenta USA ma ADHD? Skandal! On mnie jednak kochał, nie przejmował się opinią publiczną, wspierał mnie na każdym kroku. To dla niego przekroczyłam granice moich możliwości, miałam najlepsze oceny, a ostatnio dostałam się do Harvardu. A teraz miał nie żyć? Niemożliwe.
Otworzyłam drzwi na korytarz i rzuciłam się w stronę kancelarii, gdzie ostatnio widziałam ojca. Przeszłam tylko kilka kroków, do zakrętu, gdzie stanęłam jak wryta. Po całym korytarzu niczym porozrzucane lalki walały się ciała agentów Secret Service. Łzy popłynęły mi po policzkach, gdy zobaczyłam wśród nich Liama. Mężczyzna w średnim wieku był dla mnie jak wujek, którego nigdy nie miałam. Ale nie to przeraziło mnie najbardziej. Strachem napawała mnie ogromna bestia, stojąca na końcu korytarza. Wyglądała jak skrzyżowanie lwa nemejskiego i ogromnego pytona. A swoimi oczami, zwężonymi w szparki, patrzyła się prosto na mnie.
Nie potrafiłam się ruszyć. Jej wzrok hipnotyzował, wzywał do niej. Mimo przerażenia zrobiłam krok do przodu. Jakby na to czekała. Potwór rzucił się się do przodu, a ja zastanawiałam się czy śmierć jest bolesna. Czy właśnie tak musiałam zginąć? Właśnie teraz? Obraziłam sporo ludzi, zachowywałam się jak napuszona lala, wkurzając wszystkich dookoła. Myślałam, że przed śmiercią zdołam ich przeprosić. Kłóciłam się z bratem, nawet do mojej jedynej przyjaciółki odzywałam się, jakby była nikim. A to nie prawda. Ona, rodzice i mój młodszy braciszek byli dla mnie wszystkim. Nie okazywałam tego, to prawda. Ale żyjąc w świetle fleszy, ciągle prześladowana przez dziennikarzy nie mogłam tego robić. Świat zacząłby uważać, że jestem słaba. Może nawet stałabym się celem jakiegoś porwania? Dlatego, jako rodzina prezydencka musieliśmy się na zewnątrz odnosić do siebie z dystansem. Tak było bezpieczniej. Jednak w rzeczywistości było inaczej. Kochałam moją rodzinę, a ona kochała mnie.
Zamknęłam oczy, szykując się na śmierć. Nawet nie wiem, czemu nie uciekałam. Chyba nie byłam w stanie. Zawsze inni troszczyli się, dbali o moje bezpieczeństwo. A teraz okazało się, że nie potrafię nawet ochronić siebie. Chyba byłam żałosna. I nie zostało mi sporo czasu, aby to zmienić.
Nóż przeciął ze świstem powietrze, tuż obok mojego ucha. I utkwił w samym środku oka bestii. Istota zatrzymała się, łypnęła na mnie złowrogo i runęła na podłogę. Nie ruszała się.
– Pośpiesz się! Masz zamiar stać tutaj i się gapić?!
Krzyk Victorii wyrwał mnie z otępienia. Oczywiście, że to ona rzuciła nożem. Nikt inny nie miał takiego cela. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę okna. Chłodne powietrze przesycone dymem owiało mnie ze wszystkich stron. Do moich uszu dotarł dźwięk wystrzałów, najwyraźniej te potwory nie dorwały wszystkich. Spojrzałam w kierunku kancelarii prezydenta. Mój ojciec nie miał takiego szczęścia. Część budynku, w której przebywał była całkowicie zawalona. Przynajmniej mama i Thomas byli bezpieczni, z dala od zdarzeń nie z tego świata. Jednak agenci Secret Service nie musieli już bronić prezydenta. Ci co przeżyli, powinni uciekać. Też w końcu mieli rodziny, które się o nich martwiły.
– Vic, wydaj rozkaz, aby wszyscy się wycofali. Niech uciekają.
Gdy dziewczyna wydawała polecenia przez telefon, wyjrzałam przez okno. Pięć metrów niżej rósł gąszcz krzewów, przycięty na kształt cylindra. Nasz ogrodnik miał gust, ale też dziwne pomysły, które o dziwo wszyscy podziwiali. Tak czy siak czekało mnie miękkie lądowanie.
– Skończyłam. Skacz, na dole jest bezpieczniej niż tutaj.
Na potwierdzenie jej słów na korytarzu pojawiła się kolejna bestia, podobna do poprzedniej jak kropla wody. Może były bliźniaczkami? Mój mózg naprawdę kiepsko pracował.
Nie potrzebując dalszych słów zachęty, przerzuciłam nogi przez parapet i runęłam w dół. Krzaki zamortyzowały mój upadek, jednak i tak syknęłam z bólu. Powinnam ugiąć nogi. Agentka wylądowała obok jakąś sekundę później bez najmniejszych problemów. Według jej opowieści skakała z dwudziestopiętrowych budynków, ale nie wiem jak to możliwe.
Wstała i pobiegła w stronę garażu. Ruszyłam za nią. Całe szczęście, że byłam dobra z w-fu, bo inaczej nie miałabym szans na dotrzymania jej kroku. Jednak przerażenie dodawało mi sił i ostatecznie wyprzedziłam ją o kilka sekund. Myślę, że pobiłam swój życiowy rekord.
Drzwi do garażu okazały się otwarte. Nie pytajcie dlaczego. Ojciec uważał, że nie musi ich zamykać. Może miało to związek z liczbą ochrony, która krążyła po posiadłości. Żaden złodziej o zdrowych zmysłach nie przyszedłby tu kraść samochodu.
Victoria siadła za kierownicą i pochyliła się w poszukiwaniu odpowiednich kabelków. Klucze znajdowały się pewnie gdzieś pod gruzami. Otworzyłam bramę na całą szerokość i zajęłam miejsce pasażera. Po chwili samochód odpalił i moja przyjaciółka wyprowadziła go z garażu z szybkością i sprawnością, której pozazdrościłby jej niejeden rajdowiec.
Szybko oddaliłyśmy się od Białego Domu. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na miejsce, w którym dotychczas mieszkałam. Miałam wrażenie, że już tam nie wrócę, a nawet jeśli będę zupełnie inną osobą. Cały budynek stał w ogniu, widziałam sylwetki uciekających agentów. Na dachu przykucnął jakiś stwór. Miałam wrażeniem, jakbym obejrzała jakiś film fantasy z udziałem potworów pożerających ludzi, a teraz śnił mi się koszmar. Dla pewności uszczypnęłam się z ramię. Bolało. Więc to nie sen...
– Co teraz robimy? - spytałam przyjaciółkę, gdy zatrzymała się na poboczu drogi. Jechałyśmy jakieś cztery godziny, każda pogrążona w myślach. Miałam nadzieję, że Victoria wymyślała jakiś plan.
– Nie wiem – spojrzała na mnie bezradnie zielonymi oczami. Jej rude kręcone włosy tworzyły na głowie stóg siana, zauważyłam też kilka liści wplątanych w kosmyki. Wyglądała jak siedem nieszczęść. A ja pewnie nie lepiej.
– Coś się dzieje, coś niewytłumaczalnego. Pewnie powinniśmy pojechać do głównej siedziby FBI, ale mam wrażenie, że to ciebie te stwory szukały. Jeśli tak, to będzie to pierwsze miejsce, w którym zaczną Cię szukać. Musimy się ukryć.
– Boże, moja mama! I Tommy! Przecież ich też dorwą. Daj mi komórkę, muszę zadzwonić i ich ostrzec!
– Uspokój się, Gabe. Byłam na szkoleniu i rozważaliśmy tam podobną sytuację. Co prawda nie braliśmy pod uwagę potworów, ale pomijając to, wszystko przypomina próbę porwania. W takiej sytuacji jestem zobowiązana zapewnić Ci bezpieczeństwo, ukryć Cię gdzieś przed wrogami. I nie, nie dam Ci zadzwonić, bo telefony można łatwo namierzyć. Twoja mama i brat zostali już poinformowani o zaistniałych komplikacjach i przeniesieni w strefę bezpieczeństwa. Nic im się nie stanie.
Ze zdumieniem wpatrywałam się w nią, kiedy z jej ust wypływał ten profesjonalny bełkot. Kto używa takiego słownictwa? W zaistniałej sytuacji? Jestem zobowiązana? Na pewno nie młodzież. Czasem Vic zachowywała się naprawdę nie na swój wiek. Obie miałyśmy siedemnaście lat, ale o ile ja byłam zwykłą nastolatką z wahaniami nastrojów, dziwnymi zachciankami i mającą resztę świata w głębokim poważaniu, moja przyjaciółka w kryzysowych sytuacjach (czyli bardzo często) przełączała się na tryb ,,super-agentka” w cytowała mi wszystkie formułki z akademii dla agentów, którą niedawno ukończyła.
– Skąd wiesz, że to mnie szukali?
– Bo jak biegłam do twojego pokoju, to usłyszałam, jak jeden z tych stworów syknął do agenta
,, Gdzie jest córka prezydenta?”. Przynajmniej tak mi się wydawało, trudno było go zrozumieć.
– Czego oni ode mnie chcą? I dlaczego zabili tatę? - poczułam, że w moich oczach gromadzą się łzy. To z mojej winy zginęli ci wszyscy ludzi. Stracili życie dlatego, że byłam w Białym Domu, tylko dlatego. Świat z pewnością nie był sprawiedliwy. Z trudem powstrzymałam szloch, który narastał w moim gardle.
– Nie wiem, ale się dowiem. Nie pozwolę, żeby...
Urwała nagle, gdy zorientowała się, że płaczę.
– Spójrz na mnie, Gabrielle – podniosłam na nią wzrok. Zawsze mi mówiła, że mam piękne oczy. Dla mnie były one po prostu dziwne. Jasnoszare, a wokół źrenicy dało się zauważyć złoto-srebrną obwódkę. Były niepokojące, idealnie nadawały się, aby przeszyć kogoś wzrokiem. W moim życiu było to bardzo przydatne. Włosy miałam jasnobrązowe, czasem wpadające w odcień czerwieni. Do tego jasnozielone pasemka. Niby córka prezydenta, a jednak nastolatka, prawda?
– Wiem, że jest Ci trudno. Straciłaś ojca, twoje życie rozsypało się jak domek z kart. Ja też przeżyłam szok. Ale musisz wziąć się w garść. Sama nie dam rady Cię uratować, jeśli te stwory Cię szukają. Musisz się opanować i mi w tym pomóc. Dowiemy się kim są, co się tutaj dzieje. Ale mi pomóż.
– Ale ja... Nie wiem czy dam radę.
– Znam Cię, Gabe. Jesteś moją przyjaciółką. Wiem, że nosisz wiele masek, prawie nigdy nie jesteś sobą. Wciąż udajesz kogoś, kim nie jesteś. Przed całym światem zimną osobę, egoistkę, zapatrzoną w siebie lalę, pewną swojej wartości. Ale taka nie jesteś. Przy rodzinie zachowujesz się nieporadnie, bo wiesz, że pomaganie Ci sprawia im przyjemność. Przedstawiasz się im jako nieśmiała osoba, z mnóstwem kompleksów, której trzeba poświęcić wiele uwagi. To także nie ty. Tak naprawdę jesteś odważna, lojalna, inteligentna, opanowana i pomysłowa. Zawsze dążysz do wyznaczonego celu, zawsze dopniesz swojego. Potrafisz odróżnić rzeczy mniej ważne od bardzo ważnych, umiesz myśleć z chłodną kalkulacją. Właśnie tej prawdziwej Ciebie w tym momencie potrzebuję. Pomyśl i powiedz mi: gdzie jedziemy?
Miała rację. Powinnam się opanować i zacząć myśleć. Na rozpacz i łzy przyjdzie czas później, kiedy będziemy już bezpieczne. Zastanowiłam się nad odpowiedzią. Gdzie mogłyśmy się schronić przed monstrami wyjętymi jak z horroru? Rodzina i przyjaciele odpadali. To był oczywisty cel. Nie mogłyśmy się zatrzymać w jakimkolwiek hotelu, ponieważ każdy dziennikarz znał moją twarz i z łatwością ją rozpozna. Czyli co? Miałyśmy wynająć mały domek w górach, na całkowitym odludziu i żyć tam do końca życia? Nie, wtedy nie miałybyśmy możliwości dowiedzenia się, kto za tym wszystkim stoi i o co tu chodzi. Musiało być jakieś inne wyjęcie...
Nagle poczułam na szyi ciepło, które w kilka sekund zaczęło mnie palić tak, że krzyknęłam. Srebrny naszyjnik w kształcie węża z rozłożonym kołnierzem, który dostałam od mojej mamy na piąte urodziny, żarzył się na biało. Zerwałam go z szyi i rzuciłam na przednią szybę. Rozległ się huk i pojawił się dym. Vic otworzyła okna, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.
Naszyjnik leżał tam gdzie go rzuciłam. Nie jarzył się już upiornym blaskiem, wydawał się być nietknięty. Podobnie jak szyba. Po sile wybuchu spodziewałam się, że cała będzie popękana, ale nie było ani jednej rysy. Jedyną różnicą był biała karteczka, leżąca pod wisiorkiem. Wyciągnęłam przed siebie drżącą rękę i chwyciłam ją. Przeczytałam zawartość:
Long Island, Obóz Herosów
Czemu by nie? Potwory były dziwne, to też jest dziwne...
Wszystko się zgadza. Może tam znajdę odpowiedzi?


– Tam jedziemy – poinformowałam Victorię, podając jej białą kartkę.

12 komentarzy:

  1. Hej!!
    nie słyne z pisania długich komentarzy ale...
    *bierze głęboki oddech*
    Masz talent do pisania.
    Twoje blogi(tak czytam tez drugi)bardzo łatwo sie czyta i mozna sie poczuc jakby czytało sie jakąś książke (moim skromnym zdaniem)Musierowicz.
    Tak pisze prawde.
    Gabe troche przypomina mnie nigdy nie pokazuje swojej prawdziwej twarzy.

    Czekam z niecierpliwościa na rozdział II i życze Ci morza weny.
    Pozdrawiam
    Emi

    Ps.Bedą bohaterowie tez z ksiązek?Jak tak to którzy?Oczywiście na to pytanie nie musisz odpowiadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Musierowicz? Wątpię, nie mam takiego talentu. Ale i tak dziękuję.
      Będę bohaterowie z książki Ricka Riordana, ale nie będą grać głównej roli. Obowiązkowo pojawi się Percy, Annabeth, Leo i Nico (niby swoje przeciwieństwa, ale obu kocham), Rachel, Travis i Connor od Hermesa. Co do reszty się zobaczy. Jak masz jakieś specjalne życzenie, to pisz. Może uda mi się gdzieś tą postać wcisnąć, ale na pewno nie będzie odgrywała dużej roli. Mam już swoich ukochanych głównych bohaterów i z nich nie zrezygnuję.

      Usuń
  2. Hejka. Zapraszam na nowy spis blogów na blogspocie, a mowa tu o Katalog Euforia http://katalog-euforia.blogspot.com
    Zgłoś swój blog do naszego katalogu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gabriella miała całkowitą słuszność, że się wściekła! Bo kto lubi być budzony o tak niedorzecznie wczesnej porze? To skandal! SKANDAL!!! Nawet atakowanie Białego Domu przez potwory nie jest dobrym uzasadnieniem na to... no może trochę tam jest.
    Hmm... Victoria jest naprawdę świetna! Niby nastolatka, a kojarzy mi się ze śmiertelną tajną agentką! Taką przed trzydziestką :3
    Dobra... Gabe ma ADHD... wydaje mi się, że może być córką jakiegoś boga, ale bardziej chyba uwierzę w to, że jest córka herosa (mam tutaj na myśli naszyjnik, który podarowała jej matka na piąte urodziny).
    No i nie zgodzę się z tobą, że źle to zaplanowałaś! Pomysł na dodarcie do obozu jest całkowicie... odświeżający? W końcu sama wiem, jaki to problem, aby wymyślić coś oryginalnego w tej dziecinie, a Tobie się to udało i jest to niezmiernie intrygujące i ciekawe! Naprawdę świetnie Ci to wyszło... mi tam z całą pewnością się to podoba :D
    Gabe kojarzy mi się z osobą, która ma kilkanaście masek, które nakłada na twarz, a my musimy odkryć, która z nich jest jej prawdziwą. Z jednej strony dla potrzeb mediów udaje zimną, egoistyczną i samolubną lalunię, z drugiej strony dla rodziny jest słodka, niewinna, jak małe dziecko potrzebująca ciepła i miłości, a zaś z pewnością posiada jeszcze kilka stron, a jedna z nich jest tą - jej właściwą.
    Cały ten pomysł na niecodzienny charakter Gabrielli naprawdę mi się spodobał! Moim zdaniem jest naprawdę niesamowitą i pełną tajemnic, jak i sekretów osobą! :3
    Przypomniało mi się, że chciałam jeszcze napisać, że jestem pełna podziwu dla samozaparcia głównej bohaterki, bo tylko ktoś tak silny, jest w stanie mieć świetne oceny w szkole i jeszcze z w-f! Naprawdę... godne podziwu! *-* Ja tam nigdy nie byłam orłem w tych dziecina :P
    No i teraz mam mały dylemat... z jednej strony wiem, że ojciec Gabrielli myślał, że jego córka może nie żyć i on i jego agenci mieli naprawdę "bliskie" spotkanie z potworami, które do końca nie wiadomo, jak się skończyło, choć ja podskórnie mam cichą nadzieje, że jednak on nadal żyje. Jednocześnie też zastanawiam się, czy przypadkiem nie jest inaczej, a to mnie naprawdę przygnębia i myślę sobie: "biedny tatuś Gabrielli".
    Piszesz świetnie, fantastycznie i przecudownie! Choć moim zdaniem rozdziały mogłyby być dłuższe :P
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, co mogę powiedzieć? Dziękuję.
      Następny rozdział będzie na pewno dłuższy, mam już 3 strony, a nie jestem nawet w połowie. Więc musisz na niego trochę poczekać :)
      Czy ojciec Gabe żyje, okaże się w trzecim rozdziale (przynajmniej tak myślę). Co do w-fu to cię rozumiem. Mam nawet dobre oceny, 5 z wf, ale ten przedmiot to masakra. Jak gram (najgorzej jak jest ręczna) to czuję się jak największa ciamajda na całym świecie. A jeszcze facet od wf sobie ubzdurał, że stać mnie na więcej.
      Cieszę się, że wyszła mi taka Gabrielle. To był mój cel, ale nie wiedziałam, czy mi się uda. A Victorię sama coraz bardziej lubię. Ja w ogóle uwielbiam tajnych agentów, wszelakiej maści :D
      Co do pochodzenie Gabe, zobaczymy. To znaczy wy zobaczycie, bo ja już wiem.Ale to nie zmienia stanu rzeczy, przecież dziecko herosa też jest herosem.
      Jeszcze raz dzięki za komcia ;)

      Usuń
  4. twój blog został dodany do "Katalogu Euforia"

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście Gabrielle, była nieco ciapowata. Nieco drażniące są bohaterki, które nie potrafią sobie radzić, więc mam nadzieję, że Gabe nie będzie jedną z nich. Nie wiem na ile zda się mnoja rada, ale skoro nie jesteś zachwycona, tym jak bohaterowie trafią do obozu, może lepiej byłoby już w jedynce wyjść od tego, że dotarli, do tego niezwykłego miejsca, a to co wydarzyło się w prologu pozostałoby na jakiś czas tajemnicą? No nieważne.
    Ogólnie rozdział jest jakiś taki... krótki... Nie dałabyś rady wydłużyć nieco kolejnych notek? Zaczęłam, czytać i nawet nie wiem kiedy skończyłam. Zdecydowanie za mało.
    Póki co nie za bardzo podoba mi się postać Gabrielle. Rozumiem córka prezydenta, musi miec różne oblicza, ale moim zdaniem jak na razie co zachowije się jak pusta lala. Nawet względem swojej przyjaciółki! Przy niej tym bardziej powinna byc szczera. A rodzina? "Przy rodzinie zachowujesz się nieporadnie, bo wiesz, że pomaganie Ci sprawia im przyjemność. Przedstawiasz się im jako nieśmiała osoba, z mnóstwem kompleksów, której trzeba poświęcić wiele uwagi." Czy to nie jest przypadkiem nadużywanie ich dobrego serca? Mam nadzieję, na jakąs przemiane wewnetrzną Gabe. Z pozostałych kwestii, które poddaję wątpliwości... Jeśli Victoria nie jest istotą nadprzyrodzoną, to nie przeżyłaby upadku (skoku) z wysokości 20 pięter... No błagam, mimo tego, że to opowiadanie fantasy, realizm także musi występować.
    Dobrze, teraz czas na pochwały. :) Podoba mi się postać Victori. Choć jest młoda, to niezwykle opanowana. Ma głowę na karku, jest dobrze zorganizowana i zachowuje zimną krew nawet w kryzysowej sytuacji. W dodatku widać, że niezależnie od sytuacji, nie zowstawiłaby przyjaciółki. Interesujące są także te potwory. Dlaczego, obrały sobie za cel właśnie Gabrielle? Co jest w niej takiego wyjątkowego, że gotowe były zrobić niemałe zamieszanie, aby ja dorwać? Ciekawi mnie też ten tajemniczy naszyjnik. Zaintrygowała, mnie jego rola kompasu, który wskauje drogę, do obozu herosów. Nasuwa mi się na myśl, że to jakiś magiczny podarunek. Może od któregoś boga? Kto wie? W każdym razie to bardzo ładny motyw.
    Na dziś tyle ode mnie. Życze wodospadu weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wewnętrzna przemiana będzie na pewno :) Ja sama nie zniosłabym takiej Gabrielli. Obawiam się, że chociaż nie miałam tego w planach, to zaczynam lubić Victorię coraz bardziej i chyba będę dodawać rozdziały z jej punktu widzenia także. Co do tego 20 piętra, to są zwykłe przechwałki. Wiesz, jest ta ciągła rywalizacja między agentami i w końcu wymyśli sobie taka agentka, że z 20 piętra skoczyła, aż w końcu sama zacznie w to wierzyć. W przypadku Vic było inaczej. Ona po prostu ,,przez przypadek" zapomniała wspomnieć, że miała przy pasku tą linkę (wiesz typu James Bond, Odlotowe Agentki) i po prostu zjechała na niej z takiej wysokości. Po co się było zagłębiać w szczegóły :D
      Następny rozdział będzie dłuższy, trafią do Obozu, w następnym Gabe i Victoria wszystko ogarną, a w czwartym myślę, że będzie misja. Nie chce mi się ich trzymać w obozie herosów. Leniwa jestem.

      Usuń
  6. Jestem, jestem! :D
    Rozdział bardzo przypadł mi do gustu. W świetny sposób opisałaś ich ucieczkę z Białego Domu... Ciekawi mnie tylko, dlaczego potwory zaatakowały prezydenta? No szukanie córki prezydenta jest chyba wystarczająco dobrym powodem...
    Myśli Gabe o jej rodzinie chwyciły mnie za serce. Uroczo, że to właśnie o nich myślała.
    Kiedy przeczytałam opis Victorie od razu w głowie pojawiło mi się pytanie: ,,Merida?!" Ale to tylko dlatego, że jestem nienormalna XD
    Nie wiem dlaczego, ale dziewczyny przypominają mi bohaterki z Akademii Wampirów... Ale to pewnie dlatego, że jest układ chroniona i ochraniająca :D
    Podoba mi się Gabrielle - aw... Moja imienniczka :) Taka sierotka, ale wydaje mi się, że będą z niej ludzie. Za zielone pasemka ma u mnie punkty bonusowe!
    Ale co tam Gabe! Vic będzie moim ulubionym ziomkiem! :D Takie genialne dziewczyny to ja lubię.
    Dziwi mnie, że piszesz zaimki z wielkiej litery... Wydaje mi się, że tylko w listach pisze się ,,Ci", ,,Cię". Ale mogę się mylić!
    Ta-da-buuum! I już wiedzą, gdzie jechać. No genialnie to wymyśliłaś :D
    Zapraszam także do siebie ;)
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się w pełni, że Gabrielle była nieco irytująca w tym rozdziale, ciapowata i w ogóle jakaś taka nieogarnięta, ale mam dla niej kilka usprawiedliwień. Po pierwsze, ktoś znowu atakuje jej rodzinę, może byc do tego przyzwyczajona, albo i nie, ale to i tak jest straszne. Po drugie, dowiaduje się, że być może to właśnie ona miała byc głównym celem i przez nią reszta jej bliskich może już nie żyć. Po trzecie, świadomość, że rodzice i brat zostali zamordowani. Po czwarte, serio? Stwory nie z tego świata? To mówi chyba samo za siebie :D Mogłabym wymieniać jeszcze dalej, ale po co? Jej położenie jest ciężkie i to nieogarnięte zachowanie jest jak najbardziej wytłumaczalne.
    Dobrze jednak, że ma przy sobie agentkę, towarzyszkę, przyjaciółkę, która panuje nad całą sytuacją. Dziwi mnie tylko jedno, jej wiek. Naprawdę ma 17 lat i jest tak dobrze wyszkolona, że może bronić córki prezydenta? Stawiałabym na kogoś bardziej doświadczonego, kto byłby bardziej wiarygodny. Ale jak widać radzi sobie całkiem dobrze.
    Ooo, i tak nagle pojawiła się informacja, gdzie mają się udać? Nawet przez moment nie wahała się, że może to pułapka? A co więcej, nie zdziwiło ją to, że to kolejna nadnaturalna sprawa? Coś za łatwo ufa niewytłumaczalnym rzeczom :D
    Weny i do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz , że taki mało origalny czy długi ,ale cóż nie mam talent do rozpisywania się . :) Blog naprawdę ciekawy ,szybko się czyta , postacie świetne ( szczególnie Gabrielle , moja imienniczka :3 ) . Pomysł z Białym Domem I nastoletnią agentką świetny . Mam nadzieję , że w kolejnych rozdziałach jest jeszcze ,jeszcze ciekawiej , tak żebym nie mogła spać po nocach . xD A tak na serio to kawał dobrej , solidnej roboty . :) Trzymaj kciuki , abyśmy dalej tak świetnie pisała ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział pierwszy przeczytany!
    Przeczytawszy te dwie notki, już śmiało mogę stwierdzić, że masz wielki talent i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Miałam wrażenie, jakbym czytała naprawdę dobrą książkę. Lecę czytać następne rozdziały.
    Pozdrawiam, Alex

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly