Lista utworów

czwartek, 28 maja 2015

Ogłoszenie

Jakby ktoś się jeszcze nie zorientował, to ogłaszam wszem i wobec: robię sobie przerwę, biorę urlop, jak tam chcecie to nazwać. Muszę popoprawiać wszystkie oceny, nie mam więc czasu, ani szczerze mówiąc nastoju i ochoty, aby coś pisać. Nie zawieszam bloga, nic z tych rzeczy. Po prostu do wystawienia ocen nie będę ani dodawać nowych postów, ani czytać waszych i komentować.
Od razu muszę wspomnieć, że nie jestem pewna, kiedy nadrobię zaległości w czytaniu, za co z góry przepraszam, bo około 19 czerwca będę mogła dopiero zacząć. A ponieważ w tym czasie zamierzam napisać po jednym rozdziale na bloga, to nie wiem, czy się wyrobię. No a 25 wyjeżdżam na półtorej miesiąca za granicę, więc będę się pakować, czytaj: coraz mniej czasu na czytanie i komentowanie. Ale nic na to nie poradzę. Z wyprzedzeniem ostrzegam, że przez te półtora miesiąca co mnie nie będzie, to choć będę miała dostęp do internetu, to raczej pisać nie dam rady. Chociaż może napad weny mi się zdarzy...
Nie przedłużając, do zobaczenia po wystawieniu ocen. Oczywiście, informujcie mnie o nowych rozdziałach, bo później nie ogarnę, co mam zaległe :)
Pozdrawiam,
Mentrix

poniedziałek, 4 maja 2015

Liebster Award

Hej!
Zostałam nominowana do Liebster Award przez dwie osoby:
http://harrypotter-zaklecie-zycia.blogspot.com/
http://diabelwaureoli.blogspot.com/
Za co serdecznie dziękuję.
Jak pisałam na moim drugim blogu (chyba pisałam), mogę odpowiadać dalej na pytania, ale nie będę nominować innych osób. Może to trochę nie fair, ale trudno. Nie mam czasu na wymyślanie pytań, które by się nie powtarzały, choć dużo blogów uważam za fascynujące i mogłabym je nominować. Jestem jednak leniwa i nic na to nie poradzę.
Przejdę więc do odpowiedzi na pytania.
Nominacja od Magical:



1. Ulubione książki / filmy / muzyka.
Książki:
Mam wybierać?! Czego ty ode mnie wymagasz... Jeśli muszę się zdecydować, to ,, Percy Jackson” wraz ze wszystkimi książkami autora oraz ,,Zwiadowcy” i ,,Drużyna” Johna Flanagana. To są pierwsze miejsca na mojej liście. Za tymi książkami jestem w stanie wskoczyć w ogień. Na drugim miejscu jest seria Mroczni łowcy i Łowcy Gildii, Siewca Wiatru, Harry Potter, Żelazny Dwór i wiele innych. O trzecim miejscu nie będę wspominać.
Filmy:
Uwielbiam Filmy Marvela, szczególnie Avengers i Thora (Loki). Jest jeszcze Harry Potter, Igrzyska Śmierci, Uczeń czarnoksiężnika, Złodziejka książek, no i Strażnicy Marzeń.
Muzyka:
Słucham to, co wpadnie mi w ucho. Jeśli miałabym wybrać ulubionego piosenkarza, to Ed Sheeran bez dwóch zdań. Jak piszę, to często słucham jakiś utworów z Immediate Music, jakoś łatwiej mi się przy tym wymyśla fabułę.



2. Wyobraź sobie, że nagle masz znów jedenaście lat. Pewnego dnia do Twojego okna puka sowa płomykówka. Zaskoczona, wpuszczasz ją do środka i zauważasz, że trzyma list. Bierzesz go do ręki i oglądasz. Na kopercie, zielonym atramentem jest wpisany Twój dokładny adres. Z szybko bijącym sercem otwierasz kopertę i przelatujesz szczęśliwym wzrokiem przez treść listu. Tak! Trafiłaś do Hogwartu!
Gdy już wykonasz swój taniec radości, a szybko płynący czas umieszcza Cię na stołku w Wielkiej Sali. Na Twoją głowę opada Tiara Przydziału. A teraz pojawia się pytanie: do jakiego domu trafisz i dlaczego? Jak przebiegnie Twoja rozmowa z Tiarą?
To trudne pytanie. Tiara wie o tobie nawet to, o czym ty nie masz pojęcia. W takiej sytuacji trudno powiedzieć. Raczej Slytherin odpada. Krew nie robi dla mnie różnicy, nie zależy mi na pieniądzach, sławie i potędze. Czasem pojawia się u mnie spryt, ale jest go raczej za mało, aby trafić do domu węża.. Hufflepuff też się raczej nie nadaję. Jego mieszkańcy kojarzyli mi się z przyjaznymi, otwartymi ludźmi, którzy z łatwością nawiązują przyjaźnie. Nie jestem też jakoś bardzo odważna. Może w myślach, ale po moim zachowaniu tego nie widać. Zostaje więc Ravenclaw – tam chyba najbardziej pasuję. Trochę przypominam Lunę, lubię książki, zgadywanki, filozofowanie.


3. A teraz zupełnie inny przypadek: jeden z Twoich rodziców (nieważne który) podobno nie żyje, a Ty go nigdy nie spotkałaś. Pewnego dnia Twój drugi żyjący rodzic informuje Cię, że jesteś półboginią, pół - śmiertelniczką i pół - boginią, a Twoim 'martwym' rodzicem jest grecki bóg / bogini ze starożytnych mitów, które nagle okazują się prawdą. Pytanie brzmi: jakim jest bogiem / boginią?
Na to pytanie odpowiem w skrócie:
Bogiem: Hades, Apollo, Fobos
Boginią: Nyks, Hekate, Selene,
Szkoda, że jest ograniczenie do greckiej mitologii.


4. Uczęszczasz na wykłady słynnego naukowca. Pewnego dnia, podczas jednego z eksperymentów, Ty i Twoje najbliższe przyjaciółki przenosicie się w czasie. W jakich czasach najbardziej chciałabyś się znaleźć, kim byś tam była i co byś tam robiła? Możesz zadać to samo pytanie swoim przyjaciółkom.
Chyba starożytność. Zawsze chciałam zaznajomić się z antycznymi kulturami, zobaczyć ich świątynie pełne ludzi, niedotknięte ręką czasu. Jakaś starożytna Grecja, Rzym, Egipt, Persja, Macedonia. Na pewno nie byłabym niewolnikiem, tylko kimś wyżej postawionym, ale niezbyt wysoko, aby nie przeprowadzano na mnie zamachów. Z drugiej strony chciałabym porozmawiać z Tutenchamonem, Cezarem, Aleksandrem Wielkim i filozofami.
5. Trochę wścibskie pytanie: jaki jest Twój wymarzony chłopak?
Nie mam takiego. Po prost musi być miły, nie pogardziłabym przystojnym, żeby nie pił, nie palił i nie brał narkotyków. Poczucie humoru mile widziane :)


6. Masz młodsze rodzeństwo? Też jest takie okropne jak mój brat?
A jak okropny jest twój brat? Bo gwarantuję, że trójka młodszego rodzeństwa jest chwilami straszna i nie do zniesienia.


7. Wyobraź sobie, że jeszcze przed swoimi narodzinami możesz zdecydować jak będziesz wyglądać, jak będziesz się nazywać i jaka będziesz. Co byś wybrała?
Chciałabym być ładna (ależ to próżne) i towarzyska. Z łatwością zawiązywać przyjaźnie, ale wiedzieć kiedy przyjaciółka jest fałszywa. Chciałabym być bardziej śmiała, ale bez przesady. No i żebym dużo podróżowała. I miała dar do nauki każdego języka, jaki sobie wybiorę. Żebym była inteligentna, często filozofowała, ale ogarniała także matematykę, fizykę i chemię. Niektóre z tych cech posiadam, ale innych mi brakuje, więc chciałabym je dodać. No i poprosiłabym o wyższy wzrost. A nie marne 158 cm, gdy rocznikowo stuknęło ci 16 lat.


8. Jak wygląda Twój wymarzony świat i kim w nim jesteś? I nie, nie przyjmuję takiej odpowiedzi jak: Nie mam wymarzonego światu'. Każdy jakiś tam ma.
Oczywiście, ze każdy ma swój wymarzony świat. A na to pytanie nie odpowiem, bo mój zmienia się w zależności od przeczytanej książki. Raz chcę być w starożytnym świecie, raz w średniowieczu. Raz tam gdzie żyją wampiry, raz tam gdzie wilkołaki, elfy, anioły. I przeróżne inne istoty. Zwykle jak sobie taki świat wyobrażam, to mam wielką moc, ale nikt o mnie nie wie, stoję z boku, przyglądam się rozgrywającej się akcji i czasem pomagam, komu mi się podoba. Przeważnie dobrym bohaterom.
9. Wyczerpują mi się pomysły. O co tam jeszcze mogę zapytać? Nie, to nie było to pytanie. Hmm... O! Mam! Bohater z książki płci męskiej, którego chciałabyś spotkać w rzeczywistości i może zaprosiłby Cię na randkę...
Eeeeeeeee.......... Tych to jest mnóstwo. Co do tej randki to trzeba by było ich zmusić, ale na to się nic nie poradzi. Matko, ich liczba wzrasta z każdą przeczytaną książką. Czasem są tacy, w których bym się od razu zakochała, czasem są idealnymi materiałami na serdecznego przyjaciela. Kiedyś próbowałam prowadzić listę bohaterów płci męskiej, którzy mi się podobają, ale jak liczba dobrnęła do 50 to dałam sobie spokój.
10. Czego się najbardziej boisz? Wymień co najmniej trzy przykłady; mogą być absurdalne, jak na przykład Twój brat na balu karnawałowym (ej, jak się przebiera za rycerza i wymachuje Ci szablą przed nosem, to jest przerażające!). Albo jeszcze lepiej! Im bardziej absurdalne, tym więcej punktów stawiam!
Może komarów? Chociaż nie wiem, czy się ich boję. Raczej strasznie mnie irytują i ich nienawidzę, a jeśli jeden jest w pokoju, to nie zasnę. Będę siedziała z packa na muchy całą noc, choć następnego dnia jet szkoła. Boję się wszelkiego rodzaju pająków i obrzydliwych insektów, jak każda szanująca się kobieta. I zawsze bałam się, że mi się komputer zepsuje i cała pamięć zniknie, wszystkie zakładki itd. Co się niestety ostatnio stało. A z absurdalnych rzeczy, to nic do głowy mi nie przychodzi. Może pani od chemii mieszkająca u mnie w domu? Obawiam się jednak, że długo to by nie trwało, bo nie wytrzymałabym i zasztyletowałabym ową jednostkę podczas snu. Mówię wam, takiej jędzy świat jeszcze nie widział! Na koniec roku zamierzam jej podarować bukiet orchidei (może znajdę gdzieś czarne?) z dopiską na czarnej wstążce: spoczywaj w pokoju.
11. Teraz już naprawdę nie mam pomysłu. Może... Najbardziej znienawidzony bohater z książki / filmu? Taki, którego skopałabyś na śmierć nie dając czasu na ostatnie życzenie lub spisanie testamentu.
Do tej grupy należy każda osoba, która skrzywdziła moich ukochanych bohaterów. Może Artemida z Mrocznych Łowców? To co zrobiła Ashowi... No i jeszcze Noir i Azura z tej samej serii. Ale tutaj to bym ich nie zabiła, bo mam przeczucie, że autorka przypisała ten zaszczyt Jadenowi, który się od nich tyle wycierpiał. A znając jego, będzie to piekielnie bolesna śmierć. A ja będę w tym momencie mu kibicować.
12. Przepisowo miało być tylko jedenaście pytań, ale dostałam nagłego natchnienia. W końcu po to są zasady, by je łamać, prawda?
A tak co do łamania zasad... Zrobiłaś to kiedyś? Jaki był (lub jest) Twój największy plan złamania reguł?
Zasady są po to, aby je łamać – pamiętny tekst Stelli z Winx. Za to ja pokochałam. Do dzisiaj to cytuję. Cóż, jeżdżę bez biletu autobusami, przebiegam przez jezdnie gdzie nie ma pasów, uciekam ze szkoły.
Mój największy plan złamania reguł? Nie wiem czy to się zalicza, ale w wakacje jadę do cioci do Kanady i chcemy z koleżanką odwiedzić NY. Ale ciocia ma dziwną awersję do USA i nie wiem, co z tego wyjdzie. Jeśli nie zgodzi się, to ucieknę i pojadę tam autobusem. Z Toronto do NY jest 13 godzin autobusem :D Mam wszystko już sprawdzone.



Nominacja od Rachel:



1. Jak zaczęła się Twoja przygoda z czytaniem?
Z wyjątkiem lektur? Moja przygoda z fantasy zaczęła się od Harry'ego Pottera. Wszystkie tomy przeczytałam w wakacje w trzy dni. Kilka razy pędziłam do biblioteki po następne tomy, aż bibliotekarka dziwnie się na mnie patrzyła. W bibliotece potrafiłam się pojawić ze cztery razy dziennie.

2. Najgrubsza przeczytana książka?

Mroczny Łowca – Acheron. On miał chyba z tysiąc stron. Insygnia Śmierci miały też ich sporo. Ale największa liczba stron waha się w granicach tysiąca. I takie coś można nazwać książką!

3. Dlaczego zaczęłaś pisać?

Miałam pomysł, a kiedy nie mam motywacji, to porzucam opowiadanie po czterech rozdziałach. Czytelnicy są motywacją, więc założyłam bloga. Dzięki temu mogę podzielić się moją wyobraźnią z innymi, zamknąć ja na kartce. Bo wcześniej te pomysły dobijały się do mojej głowy i nie potrafiłam się na niczym skupić.

4. Optymistka czy pesymistka?

Realistka raczej. Ale czasem pesymistka.

5. Jaki jest twój ulubiony zespół/wykonawca?

Ed Sheeran.

6. Lubisz sport?

Niezbyt, jestem ciamajdą. Zaczęłam ostatnio biegać z koleżanką wieczorami i zaczyna mi się to podobać, ale jak mam biegać na ocenę i to jeszcze na bieżni – masakra.

7. Lubisz deszcz?

Tak, a burzę uwielbiam. Najlepiej jak pada wieczorem, nikogo nie ma w domu. Mogę sobie wziąć coś do jedzenia, przebrać w pidżamę i obejrzeć jakiś serial. Przy takiej pogodzie to najlepiej Supernatural.

8. Jaka jest twoja ulubiona ekranizacja książki?

Percy'ego Jacksona moim zdaniem schrzanili, czego nie potrafię im wybaczyć. Ale ekranizacja Harry'ego Pottera i Igrzysk Śmierci mi się podobała. Ale chyba Harry bardziej.

9. Czy wierzysz w magię?

Nie, ale chciałabym, aby istniała. To byłby zupełnie inny świat. Chociaż może wyobraźńe jest magią, tak samo jak to, co tworzymy?

10. Jakim chciałabyś być magicznym stworzeniem?

Magicznym stworzeniem? O co chodzi? O smoka, pegaza itd. czy o wampira i wilkołaka? Ewidentnie czarownica i elf :D

11. Jakie jest Twoje życiowe motto?
Jakoś nie mam takowego. Ale podoba mi się: ,,Nie ma czerni i bieli, są różne odcienie szarości”. Jestem religijna, więc gdy będzie naprawdę beznadziejnie lub gdy nie wiem co wybrać, zawsze sobie mówię, że Bóg ma jakiś plan i zawsze wyjdzie na niego, jeśli nie uprę się na swoim. I z reguły wtedy będzie lepiej. Jeśli Bóg chce, żebym dostała się do tego liceum – to się dostanę. Jeśli nie (będzie płacz, rozpacz, zgrzytanie zębami) – to trudno.


piątek, 1 maja 2015

Rozdział V

Chyba powtarzam się już któryś raz z rzędu, ale po egzaminach nic mi się nie chce. Mam u was wszystkich duże zaległości, za co bardzo przepraszam. Nadrobię to, jak tylko wrócę z gór, czyli około poniedziałku. Tymczasem zdążyłam napisać takie coś, co widzicie pod spodem. Rozdział baaardzo krótki, tylko dwie strony. Ale w przyszłości zamierzam wprowadzić nowych bohaterów, więc stwierdziłam, że chcę wam pokazać odrobinę ich przeszłości. Może nie powinnam wstawiać tego teraz, poczekać kilka rozdziałów, ale ja wiem co dalej będzie się działo i gwarantuję, że przeczytanie tego, nic nie zmieni. Zorientujecie się o co dokładnie mi chodziło za jakieś dziesięć rozdziałów, albo i więcej. Tak w ogóle to zamierzam od czasu do czasu wstawiać podobne notki.
Nie przedłużając, zapraszam do czytania.

***

Kilka tysięcy lat wcześniej

    Słońce nad pałacem świeciło mocno, przypominając o potędze Benelusa, pogromcy Arawna. Jednak to nie wielki bohater sprawował władzę nad wszystkimi celtyckimi bogami. Brakowało mu tej mądrości, powszechnego szacunku, doświadczenia oraz mocy, którą posiadał Daghdha. Król władał całą krainą Tir na Og od wielu lat. Były to spokojne czasy, nie licząc kilku nic nieznaczących waśni między pomniejszymi bóstwami. Przynajmniej taka sytuacja utrzymywała się do zeszłej zimy, gdy Arawn zaatakował. Na czele armii daemonów, istot zrodzonych z pradawnego mroku, pojawił się w Mag Mell, pałacu Daghdhy i zażądał wpływów i władzy.
    Nikt nie rozumiał na co mu to. W panteonie celtyckim prawa były bardzo luźne, jeśli jakaś dziedzina nie miała patrona, bez problemu mógł ją przejąć dowolny bóg. Jego członkowie nie potrzebowali wyznawców, ich moc pochodziła z własnego wnętrza, dzięki czemu, o ironio, wprawiali w podziw swoich druidów, których liczba z roku na rok wzrastała.
     Oczywiście Arawn tej władzy nie dostał. Pan Mroku stoczył ciężki bój z Daghdhą i nie wiadomo jaki byłby wynik tego starcia, gdyby nie pojawił się Benelus. Król wraz z bogiem słońca wspólnymi siłami pokonali wroga, lecz nie obeszło się bez zniszczeń i ran.
  Odbudową pałacu zajął się Lugh wspomagany przez Goibhnia. Dzięki bogom rzemiosła i kowalstwa Mag Mell stanął szybko na nogi i kilka tygodniu później pałac onieśmielał już gości. Benelus wyzdrowiał dość szybko i zniknął, aby dokończyć sprawy, które z powodu walki zostawił w Elizjum. Najgorzej było z Daghdhą. Król bogów pomimo starań nadwornych lekarzy nie był w stanie dojść do siebie. Ilość czarnej energii, która w niego wniknęła nie pozwalała zranionemu ciału się uleczyć pomimo wielkiej mocy poszkodowanego. Ostatecznie zapadła decyzja, aby wezwać Diancechta.
    Lekarz Bogów był wielce niezadowolony, że musiał przerwać jedną ze swych licznych podróży. Jeśli ktoś go spytał, po co podróżuje, otrzymywał odpowiedź, aby leczyć ludzi każdego wyznania. Jednak Król potrafił zajrzeć głębiej i coś mu nie pasowało. Wiedział, że Diancecht potrafił uzdrowić każdą ranę na odległość. Dlaczego więc podróżował?
    Gdy Lekarz Bogów pojawił się w pałacu na wezwanie, Król przeraził się nie na żarty. Pamiętał tego mężczyznę, gdy był dzieckiem. Radosnym, biegającym po lesie dzieckiem, do którego lgnęli wszyscy ludzie, zwierzęta, a nawet bogowie. Wciąż słyszał jego śmiech, widział w oczach chęć pomocy innym. Ale teraz... zmienił się zupełnie.
     Złociste włosy świeciły, tak podobne do iskrzących się światłem kosmyków Benelusa. Lecz oczy były inne. Brakowało w nich ciepła, nadziei i wielkoduszności, które doskonale były widoczne u boga słońca. Takie puste, obojętne na otaczający ich świat.
    Jednak uzdrowił Daghdhę. Po kilu tygodniach bóg wrócił do pełni zdrowia i był gotowy zająć się swoim podopiecznym. Ale Diancecht zniknął. Zapadł się pod ziemię, nikt nie potrafił go znaleźć. Król powoli dawał sobie spokój ze swoimi przeczuciami. Może się pomylił? Nie był w końcu Mathem Mathonwy, bogiem magii, a przecież przeczucia to w większości czary. Zapomniał.
     Gdy nadeszły złe wieści, wypoczywał w swoim Gaju. Uwielbiał to miejsce, choć rzadko tu bywał. Natłok obowiązków zajmował cały jego czas. Gdy nadbiegł posłaniec, właśnie delektował się krwistoczerwonym jabłkiem. Usłyszawszy wieści, prawie udławił się kawałkiem owocu, który z powodu szoku utknął mu w przełyku.
    Wyrocznia została zamordowana.
    Ta kobieta była największym skarbem bogów. W przeciwieństwie do innych panteonów, żaden z nich nie potrafił przewidzieć przyszłości. Math osiągał jakieś sukcesy, ale w porównaniu z bogami innych wyznań były one marne. Karą za zranienie Wyroczni była śmierć. Nie przekazywała ona bogom swoich przepowiedni, ale pilnowała, by wszystko szło zgodnie z nimi. Znała przyszłość, która będzie za milion lat. Ale nie mogła się z nikim podzielić tą wiedzą. Daghdha nie mógł sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby któryś z bogów poznałby jedną z jej przepowiedni. Prawdopodobnie świat byłby skończony.
    Wciąż pod wpływem szoku udał się, aby obejrzeć ciało Wyroczni. To była tragedia, a sprawca musiał ponieść okrutną karę. Jednak to co zobaczył, gdy przybył na miejsce, sprawiło, że stanął jak zamurowany.
    Nie widział Diancechta od pięciu lat. A teraz Lekarz Bogów siedział przy ciele Wyroczni z nieobecnym wyrazem twarzy. Wokół nich unosiła się zielona mgła, a ciało boga jarzyło się upiornym blaskiem. Król patrzył, jak rany na ciele kobiety znikają, jak bierze głęboki oddech. A przecież była martwa. Byłą tylko jedna opcja, która wyjaśniała zaistniałą sytuację: Diancecht nauczył się   wskrzeszać dzięki swojej mocy.
    Jego moc rosła, co niepokoiło boga pogody i plonów. Gdy był małym dzieckiem nauczył się leczyć fizyczne rany, potem potrafił usunąć psychiczne urazy. Kilka lat temu przejął władzę nad księżycem, który dotąd nie miał patrona. Silvanus donosił, że powoli zaczyna tracić władzę nad naturą i roślinnością. Podejrzewał, że ta moc przechodzi na Lekarza Bogów, który od zawsze miał dobry kontakt z przyrodą. A teraz nauczył się wskrzeszać ludzi i bogów.
     Diancecht spojrzał na niego bez wyrazu, jego oczy były dziwnie zamglone, Król miał wrażenie, że widzi przewijające się w nich obrazy. Blondwłosy bóg minął go bez słowa i zanim starszy zdołał go zatrzymać, zniknął w otaczającym dom Wyroczni lesie. Jeśli naprawdę zdobył władzę nad naturą, nawet władca bogów nie znajdzie go w tej gęstwinie. Ważniejsza była Wyrocznia.
   Kobieta klęczała na podłodze, z jej błękitnych oczu kapały krople łez. Spojrzała na niego przerażona. Przekonany, że to przez nagłą śmierć, przykucnął obok i położył jej uspokajająco rękę na ramieniu. W odpowiedzi na to, potrząsnęła tylko głową.
– On widział... On wdarł się... - próbowała przekazać coś naprawdę ważnego, ale nie była w stanie, co chwila przerywał jej cichy szloch, wymykający się z ust.
– Spokojnie. Weź głęboki oddech i spróbuj jeszcze raz – mruknął cicho zaniepokojony bóg. Co mogło tak bardzo przerazić Wyrocznię? Zazwyczaj kobieta nawet w stresujących oraz zagrażających życiu sytuacjach radziła sobie doskonale Ale teraz?
Posłusznie wykonała polecenie, jej oddech odrobinę się uspokoił, lecz przerażenie nie znikło.
– Co się stało? - spytał cierpliwie, takim głosem zwracał się do spanikowanych dzieci, które zabłądziły zbyt daleko od domu i napotkały go na swojej drodze. Miały szczęście, że nie spotkały innego boga, istniała możliwość, że ten chciałby je wykorzystać.
– On... On wdarł się do mojej głowy! - znów szloch, drobne dłonie zacisnęły się na jego płaszczu. - Kiedy mnie leczył, tak jak zawsze chciał sprawdzić mój stan psychiczny. Nawet się nie broniłam, choć to chyba niewiele by dało. Wdarł mi się do głowy i zobaczył wszystkie wizje, które miałam. Królu, Diancecht wie już, co stanie się za milion lat!
    Był w szoku. Pierwsze co przyszło mu do głowy to to, że jeśli Lekarz Bogów podzieli się tą wiedzą z Arawnem, koniec świata jest bliski. Następnie zaczął się zastanawiać, jak bóg rozwinął swoją moc do tego stopnia. A najważniejsze...
– Co robisz?! - wrzasnął zdezorientowany, widząc, jak Wyrocznia przykłada sobie sztylet do serca. Kobieta spojrzała na niego przepraszająco.
– To co muszę. W naszym panteonie może istnieć tylko jedna osoba, która zna przyszłość. Inaczej równowaga zostanie zachwiana. A jakoś nie wydaje mi się, aby Diancecht miał ochotę pożegnać się z życiem. Przepraszam – z ostatnim słowem pchnęła ostrze. Bez problemu zagłębiło się w jej sercu.
     Przypadł do niej, złapał zanim upadła na zimną posadzkę. Próbował ją uleczyć, ale było za późno. Umarła. Po raz drugi tego dnia. I po raz ostatni.
     Oprócz rozpaczy czuł wściekłość. Jak Diancecht mógł do tego dopuścić?! Doskonale wiedział, że nie mogą żyć dwie osoby znające przyszłość. Powinien się powstrzymać, nie czytać myśli Wyroczni i nie kraść tym samym jej proroctw. Z premedytacją doprowadził do jej śmierci. I z pewnością włamał się do jego umysłu, gdy leczył go po walce z Panem Mroku. Znał wszystkie sekrety władcy bogów.
      Podjął decyzję.
     Równowaga zostanie zaburzona, gdy dwie osoby w panteonie będą znały proroctwa i przyszłość. Wyrocznia umarła, więc wszystko było w porządku. Ale on, Król, przyrzeka, że zachwieje tą harmonią. W ich panteonie nie zostanie nikt, kto zna przyszłość.
     Jeszcze dziś wykluczy Diancechta z rodziny i zakaże wstępu do Tir na Og. Niech tuła się samotnie po świecie, bez żadnych przyjaciół. Niech straci rodzinę. I niech cierpi.

Szablon by Selly